środa, 4 października 2017

DLACZEGO RODZICE „ZAMIATAJĄ POD DYWAN” PROBLEMY SWOICH DZIECI?



Już od dłuższego czasu nurtuje mnie temat dzisiejszego posta i zbierałam się, aby w końcu napisać co o tym myślę na forum! 

Każdy z nas dorosłych jest w swojej wyuczonej dziedzinie ekspertem. Ja jako nauczyciel mam małe pojęcie w zakresie medycyny, księgowości, transportu, itp., itd. Jeżeli potrzebowałabym pomocy w tym zakresie to nie ryzykowałabym i sama podejmowała decyzje, wykonywałabym na własną rękę jakiś skomplikowane rozliczenia, gdybym nie miała pewności, że zrobię to jak należy. W takich wypadkach zgłaszam się do specjalistów, którzy mi pomagają w podjęciu decyzji, w wykonaniu rozliczeń, itp. Nie boję się poprosić ich o pomoc, bo wiem, że w danym temacie mają wiekszą wiedzę niż ja.


Dlaczego zatem jeśli chodzi o dziecko i o pracę nauczyciela, rodzice często nasze rady odbierają jako atak? Tłumaczą, że z ich dzieckiem jest wszystko w porządku. My jako nauczyciele mamy w grupie dużo dzieci, pracując i zdobywając doświadczenie widzimy, że dziecko odstaje od reszty, że coś kuleje. Wiadomo, że nie będąc specjalistą nie jesteśmy w stanie postawić od razu diagnozy, ale wtedy kierujemy rodziców do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej celem sprawdzenia tego. I nie jest to nasz sposób, żeby dowalić rodzicom. My po prostu martwimy się o ich dziecko, a często spotykamy się z wściekłością, obrazą, oburzeniem. Nieraz dochodziło do sytuacji, że rodzic przepisywał dziecko do innego przedszkola. Nie potrafię tego zrozumieć! Podobnie zdarzało się w gronie moich znajomych, którzy mają dzieci. Gdy grzecznie zasugerowałam pójście do logopedy, bo 4-letnie dziecko mówiło pojedyncze wyrazy, zostałam wyśmiana i zapewniona, że wszystko jest w porządku, a ich dziecko rozwija się we własnym tempie. Po czym owi znajomi obrazili się na nas. Miałam jeszcze dwie podobne sytuacje i czasami zastanawiałam się, czy nie lepiej ugryźć się w język i olać sprawę? Ale stwierdziłam, że NIE! Najważniejsze jest dziecko i choćby ktoś miał się obrazić i czuć urażony to może jednak podświadomie będzie o tym myślał i w końcu pójdzie do specjalisty.
Bo ja jako rodzic dla świętego spokoju i w trosce o swoje dziecko poszłabym i sprawdziłabym to! Problem może narastać, a ty rodzicu nie robisz na złość nauczycielce– krzywdzisz swoje dziecko, nie reagując i nie pomagając mu gdy ono tego potrzebuje. A czym to jest spowodowane? Wstydem? Nie wiem…

Kiedyś pamiętam, gdy mój brat nie miał jeszcze roku, mama rozmawiała podczas spaceru ze znajomą okulistką, która grzecznie zasugerowała jej, aby udała się do przychodni, gdyż wydaje jej się, że małemu ucieka jedno oczko. Moja mama oczywiście podziękowała za radę i już następnego dnia była u okulisty. Okazało się, że to wada wzroku i mały zaczął nosić okularki. Szybka reakcja sprawiła, że wada się skorygowała i jako dorosły już nie potrzebuje okularów. Czasami my czegoś nie widzimy, bo po prostu nie mamy w pewnych kwestiach wiedzy na ten temat, więc jeśli ktoś zwróci ci na to uwagę nie obrażaj się tylko działaj dla dobra twego dziecka!

Dobrze, że oprócz tych rodziców, których opisałam w dzisiejszym poście, są jeszcze tacy dla których nie liczy się chora ambicja, a dobro dziecka!

A ty co myślisz na ten temat? Zostaw komentarz chętnie poznam Twoją opinię.

DEKORACJE W SALACH PRZEDSZKOLNYCH WYKONANE WSPÓLNIE Z DZIEĆMI

 Kiedyś nie rozumiałam pewnych spraw... Myślałam, że system edukacyjny, który znałam, w kraju gdzie się wychowałam, jest dobry i na wysokim ...