Dwa lata temu zostałam mamą po raz pierwszy, 4 miesiące temu
po raz drugi… Moje wszystkie wyobrażenia legły w gruzach, a moje pociechy
zmieniły diametralnie moje dotychczasowe życie. Czy uważam się za mamę idealną?
– Broń Boże… moja wiedza o rozwoju dziecka i jego potrzebach czasami gdzieś się
„ulatnia”, a nerwy i zmęczenie dają o sobie znać. Jednego dnia wszystko idzie
jak po maśle, a kolejnego modlę się by już skończył się ten dzień. Znacie to?
Już po narodzinach pierwszego dziecka zrozumiałam, że praca
w przedszkolu, a posiadanie własnych dzieci nie mają ze sobą nic wspólnego. Do pracy wstawałam wypoczęta, miałam mega power,
bawiłam się z dzieciakami, odkrywaliśmy wspólnie tyle ciekawych rzeczy… i nawet
gdy, któreś w danym dniu dało porządnie w kość, to po tych kilku godzinach
pracy, zjawiali się rodzice, odbierali swoje pociechy, a ja udawałam się na „reset”
do domu. Wtedy myślałam sobie „Wspaniale ogarniam 25 dzieciaków, więc z moim jednym
własnym to będzie bułka z masłem”. Oj jak bardzo się wtedy myliłam…
Dlaczego? Najważniejsza odpowiedź. Mamą jesteś 24 h/dobę, a
nauczycielem max. 8h. Twojego dziecka nikt Ci nie odbierze, byś mogła wrócić do
domu i się zrelaksować i przyjść kolejnego dnia w wyśmienitym humorze. A gdy
dochodzi do tego jeszcze sytuacja, kiedy dzieci są w wieku żłobkowym,
przedszkolnym i nauczycielka wraca do pracy… czyli od wychowanków, wraca do
swoich własnych dzieci i tak w kółko...to uwierzcie, że zrozumiałam, że jedynym
ratunkiem, by to ogarnąć jest prawdziwa PASJA. Nikt tylko NAUCZYCIELE Z PASJĄ
mogą temu podołać. Jeśli to czytasz i jesteś jednym z nich to chylę czoła… ja
mama, która obecnie siedzi w domu z dwójką maluchów i która zdała sobie sprawę,
co ją niedługo czeka po powrocie do pracy.
Czy mnie to przeraża? Trochę… Czy chcę wrócić do pracy?
Bardzo!
Wracając do tematu posta o idealnej mamie… mimo, iż większość z nas się za takie nie uważa, to ja jednak myślę, że dla naszych dzieci każda z nas jest IDEALNA! – mama nauczycielka, mama prawniczka, mama sprzedawczyni, itd. Każda z nas chce dla swojego dziecka jak najlepiej, każda się stara, chociaż nie zawsze wychodzi. Przede wszystkim to, że dostrzegamy nasze błędy, czyni nas coraz lepszymi!
Chętnie poczytam jak wy to ogarniacie kochane koleżanki po
fachu, mając małe dziecko w domu i pracując? Macie jakieś złote rady?
Ja już w kolejnym poście podzielę się z Wami swoimi
wypracowanymi sposobami na ogarnięcie w domu dwóch maluchów – czyli o rodzeństwie
z niewielką różnicą wieku.
Zapraszam do śledzenia bloga. Ściskam Was wszystkie!