czwartek, 12 lipca 2018

JAK PRZYGOTOWAĆ DZIECKO NA PRZYJŚCIE RODZEŃSTWA

Brak mojej aktywności na blogu spowodowany był ogromnymi zmianami w moim życiu. Zarówno tym zawodowym, jak i prywatnym. Urlop macierzyński przedłużył się. Powodem tego jest oczekiwanie kolejnego członka rodziny, co niesamowicie mnie uszczęśliwia, ale również łączy się z przygotowaniami na to spotkanie całej naszej rodziny, czemu poświęciłam się bez reszty. 

Zatem uważam to za nowy rozdział mojego życia, ale też nowy etap w prowadzeniu bloga. Oprócz inspiracji dotyczących pracy z dziećmi, chciałabym teraz spojrzeć na naszą pracę okiem rodzica. Podzielić się przeżyciami i dylematami nauczyciela – rodzica i porównać z tymi, które miałam okazję przeżywać jedynie w roli wychowawcy przedszkolnego.

Mam nadzieję, że ta koncepcja przypadnie Wam do gustu i wspólnie będziemy analizować różne zagadnienia.




Dziś zacznę od bardzo ważnego procesu, który nieustannie trwa w moim domu – przygotowywanie mojej już 1,5 rocznej córci na spotkanie z braciszkiem. Jest to dla mnie priorytet, by już na tym etapie tworzyć więź między rodzeństwem, uświadomić córkę co ją czeka, by zaoszczędzić przykrego zaskoczenia oraz zrobić wszystko, by na swój dziecięcy sposób to zrozumiała i nie czuła się zazdrosna/odrzucona. Chętnie podzielę się z Wami moim „planem działań”, opisując je w podpunktach:

 

- Codziennie przypominam, że w moim brzuszku mieszka teraz dzidziuś, głaszczę brzuch i zachęcam ją do tego samego. Po czasie mała sama ma w sobie nawyk witania się z maleństwem, a nawet często brat dostaje buziaczki. W późniejszym czasie zachęcałam do przykładania rączki bądź uszka do brzucha, by mogła poczuć obecność brata.
- Zabrałam ją jak do tej pory dwa razy na badanie USG, by mogła na monitorze zobaczyć maluszka.
- Czytamy naszą książeczkę na temat czynności charakteryzujących niemowlę, którą zakupiłam kierując się tym, by była odpowiednia dla wieku córki.
- Staram się w miarę możliwości organizować spotkania ze znajomymi czy rodziną, gdzie niedawno pojawił się niemowlak. Obserwuję przy tym jej reakcje, zwracam uwagę na zachowanie ostrożności  i bycie delikatnym podczas kontaktu z maluchem. Cały czas wszystko tłumaczę. Biorąc maleństwo na ręce, mam na uwadze, by mała nie czuła się zazdrosna. Proszę o podanie smoczka, pieluszki, przyniesienie zabawki. Chwalę za to jak pięknie pomaga.
- Przeszłyśmy ostatnio trwający kilka miesięcy, ale systematyczny proces adaptacji i podjęcia gotowości do pójścia do żłobka. Od sierpnia zaczynamy! Uważam, że to była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć! Daję swojemu dziecku możliwość rozwoju i spędzenia czasu w towarzystwie rówieśników, tym samym gospodarując czas na obowiązki domowe i opiekę nad małym. Po to żeby po 3,5 h pobycie w żłobku odebrać małą i mieć już czas tylko dla dzieciaków!

To właśnie mój plan! Już niedługo podzielę się z Wami jak sprawdza się w praktyce. A jak wy rozegrałyście ten etap w swoim życiu, lub jak widzicie to okiem wychowawcy? Może macie jakieś pomysły jak jeszcze wzbogacić mój plan? Komentujcie – chętnie poczytam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

DEKORACJE W SALACH PRZEDSZKOLNYCH WYKONANE WSPÓLNIE Z DZIEĆMI

 Kiedyś nie rozumiałam pewnych spraw... Myślałam, że system edukacyjny, który znałam, w kraju gdzie się wychowałam, jest dobry i na wysokim ...