wtorek, 15 sierpnia 2017

JAK ZDOBYĆ SOBIE AUTORYTET U DZIECI?

Byłam często świadkiem scen kiedy dzieci nie robiły sobie absulutnie nic z nauczyciela, który obejmował opiekę nad nimi. Roznosiły salę, krzyczały, robiły rzeczy, które nie mieszczą się w mojej głowie. Te same dzieciaki jeszcze godzinę wcześniej były aniołkami. Jedyne co zmieniło się od tej godziny to NAUCZYCIEL!

Dzieci potrafią nas dorosłych rozszyfrować bardzo szybko. Wiedzą przy kim mogą sobie na co pozwolić. I nieraz ten biedny nauczyciel, który prawdopodobnie zdobywa dopiero doświadczenie, naprawdę chce dobrze, pozwala na wszystko, nie krzyczy, jest miły, a tu co? Dzieciaki dają mu w zamian tak popalić, że wraca do domu i ryczy do poduszki. Spotkałam kilka takich osób - jedna wychodziła z grupy, żeby się wypłakać, inna brała L4 bo już wysiadała, a ostatnia zrezygnowała z pracy argumentując, że ona się jednak do tego nie nadaje i że pomimo 5 lat studiowania poszuka sobie pracy w innym zawodzie.





Dziś postanowiłam napisać wam kilka swoich przemyśleń na temat budowania własnego autorytetu wśród dzieci. Bo nasza praca jest wspaniała, ale również szalenie trudna. Zatem o czym warto pamiętać?


1. KONSEKWENCJA
Konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja!!! Moje decyzje muszą być przemyślane, a jeśli już coś postanowię nie wycofuję się z tego po chwili. Przykład: Dziecko bije kolegów. Pomimo mojej reakcji i upomnienia robi to w dalszym ciągu. Postanawiam na chwilę odsunąć go od zabawy, proponując zabawę przy stoliczku, by uspokoić jego emocje. Informuję, iż chwilę sobie odpocznie i za 10 min. wróci do zabawy. Jednak napotykam opór dziecka i brak współpracy. Po 2 min. odpuszczam! A wtedy dziecko już wie, że wcale nie musi wykonywać moich poleceń. Mało tego inne bystrzaki też sobie zaobserwują, że bunt jest wyjściem z sytuacji kiedy zrobią coś
źle. Zatem konsekwencja. "Jasiu pozwól do mnie. Najpierw chwilę porozmawiamy o twoim zachowaniu, które bardzo mi się nie spodobało, a później narysujemy coś wspólnie,
byś mógł podarować kolegom w ramach przeprosin. Zaś po ustalonym czasie wrócisz do dalszej zabawy".
Jeśli wprowadzam jakąś zasadę to ona obowiązuje zawsze, a nie tylko w chwili kiedy o niej mówię. I ja stoję na straży, by dzieci ją zawsze respektowały. Z początku kosztuje mnie to dużo pracy i wielokrotne napiminanie, ale uwierzcie, że to przynosi oczekiwane efekty. Cały czas informuję dzieci czego od nich oczekuję!

2. MODULACJA GŁOSU
Zwracanie się do dzieci to kolejna ważna rzecz. Dzieciom trzeba również sygnalizować w ten sposób, że coś nam się nie podoba. Absolutnie nie ma to nic wspólnego z  krzykiem! Jestem temu bardzo przeciwna. Zawsze zwracam się do dzieci z szacunkiem i sympatią. Podczas zajęć staram się modulować głos, by wzbudzać większe  zainteresowanie. Z normalnego tonu często przechodzę na szept, "gruby głos", "cieniutki głos". Jednak gdy dzieje się coś niedobrego na chwilę głos podnoszę!
Zaznaczam NA CHWILĘ! W ten sposób uzyskuję natychmiastową reakcję dziecka, bo skoro nie robię tego nagminnie to budzi to zainteresowanie. W tym czasie podchodzę do dziecka i komunikuję co mi się nie spodobało już w normalnym tonie. U mnie zawsze działało!

3. WSPÓLNE WYGŁUPY
Nauczyciel, który tylko wymaga, by cała grupa była aniołkami i zawsze zachowywała się cicho nie ma szans! Dzieci muszą się wyszaleć, powygłupiać, wyładować swoją energię. I my również mamy takie momenty każdego dnia. W tym czasie wspólnie żartujemy, wygłupiamy się, krzyczymy, tupiemy, biegamy i co najważniejsze codziennie się wszyscy przytulamy. To właśnie tworzy między nami niesamowitą więź, zarówną między mną (nauczycielem), a dziećmi, jak również integruje grupę. Wszystkie te hałaśliwe czynności odbywają się pod moją kontrolą i dzieciaki wiedzą, że wygłupy wygłupami, ale co za dużo to niezdrowo.

4. ZERO KRYTYKI
Gdy zdarzy się słabszy dzień (a takie zawsze zdarzać się będą, bo dzieci to nie roboty, a mali ludzie, którzy tak jak my mają gorsze chwile) to nie krytykuję. Nie mówię, że były dziś niegrzeczne, że mam już ich dość, że odechciewa mi się wszystkiego, itp. W zamian mówię, że jak pewnie sami zauważyli dziś był słabszy dzień, ale wiem że potrafią być grzeczną grupą i jestem pewna, że jutro znowu mi to pokażą i będę mogła być z nich dumna.
Nie potrafię znieść sytuacji kiedy jeden nauczyciel skarży się do drugiego nauczyciela na zachowanie danego dziecka, mówiąc jakie to jest dziś niegrzeczne, itp., a
dziecko stoi tuż obok i wszystkiego słucha. Powiedzcie, jaki ten nauczyciel ma mieć autorytet u tego dziecka? Z dziecka wydobywamy to co najlepsze, mobilizujemy do
poprawy, a nie krytykujemy i utwierdzamy w tym, że skoro jest do bani do po co ma się starać?

5. POCHWAŁY
Nie zapominam nigdy, że prócz sygnalizowania dzieciom, że coś co zrobiły mi się nie spodobało, należy również komunikować im co mi się spodobało w ciągu dnia. Tak!!! Chwalę swoje dzieci codziennie! Za wszystko co zrobiły dobrze. Za każdy gest życzliwości względem siebie, który zaobserwuje, za ich osiągnięcia, za dobre zachowanie, za wspaniały występ, za próby przełamywania swoich barier. Mobilizuję ich i utwierdzam ich w tym, że są wspaniali i, że jestem z nich niesamowicie dumna!

To tyle ode mnie... Mam nadzieję, że Wy również podzielicie się swoimi doświadczeniami związanymi z budowaniem autorytetu u dzieci.
Zachęcam do komentowania.

6 komentarzy:

  1. Wszystko w teorii wygląda świetnie , ale w zderzeniu z rzeczywistością bywa różnie . Mam nadzieję , ze na kolejne lata zapału nie zabraknie . Po 35 latach pracy i 55 latach życia , mogę , mam chyba prawo napisać , nie zawsze te pięknie pisane teorie ze studiów się sprawdzą , ale powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma Pani rację, aczkolwiek te teorie, które opisałam osobiście stosowałam w praktyce i naprawdę się sprawdzały w grupie z którą pracowałam. Kosztowało mnie to jednak wiele pracy. Zdaję sobie sprawę, iż dzieci są różne i jeszcze wiele przede mną. Dziękuję za komentarz, zachęcam do śledzenia bloga i dzielenia się swoimi opiniami - dla mnie bardzo cennymi :)Pozdrawiam.

      Usuń
  2. W pełni się z Tobą zgadzam, uważam, że to jakie mamy podejście i to jak traktujemy swoją prace rzutuje na nasze dzieci. A prócz tego, jako mama dwójki dzieci wiem czego oczekuje od pań nauczycielek...tym więcej wymagam od siebie i staram się byś w pełni świadoma swego powołania :) a tak na prawdę to kocham moją pracę a tym samym moje przedszkolaki :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Tylko nauczyciele z pasją odnoszą w pracy z dziećmi sukcesy! Cieszę się, że wiele osób się ze mną zgadza i że takich nauczycieli jest naprawdę wielu. Moją córeczkę też niedługo czeka żłobek i mam ogromną nadzieję, że trafi na nauczycielkę, która tak jak i my kocha swoją pracę. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za aktywność :)

      Usuń
  3. Ja tez mam swoje metody budowania autorytetu. Wiele pokrywa sie z tymi w/w. Ale ja na spoufalanie sie z dziecmi(w formie żartów, wygłupów itp) pozwalam sobie dopiero wtedy gdy zbuduje autorytet. Konsekwencja,jasne zasady powtarzane do upadlego. Wyraźne komunikowanie oczekiwań wobec dzieci. Tłumaczenie krok po kroku nawet najbardziej wg mnie absurdalnych czynnosci. Tak. Moze sie to wydawac "glupie", czasochłonne, niepotrzebne. Dla mnie to ma sens taki: miesiac, dwa musze sie nagadac jak nigdy ale potem dzieci doskonale wiedza jak wyglada wspolny dzien i wszystko przychodzi łatwiej. Ja zawsze mówie o sobie: nigdy nie wiem czy jestem jeszcze konsekwentna czy juz uparta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie uważam tego za głupie!!! Kosztuje nas to wiele pracy i nie jest to łatwe, ale jest do zrobienia! Trzeba sobie postawić cel i do niego dążyć. Niestety niektórym się po prostu nie chce. Pozdrawiam i zapraszam do śledzenia bloga :)

      Usuń

DEKORACJE W SALACH PRZEDSZKOLNYCH WYKONANE WSPÓLNIE Z DZIEĆMI

 Kiedyś nie rozumiałam pewnych spraw... Myślałam, że system edukacyjny, który znałam, w kraju gdzie się wychowałam, jest dobry i na wysokim ...